Rejs statkiem MSC Sinfonia
Marcin z Wielunia - rejs na statku MSC Sinfonia 23.09.2013 (Genua - St. Tropez - Palma de Majorka - Palma de Majorka - Minorka - Olbia/Sardynia - Salerno - Genua)
Witam Wszystkich.
"Żeglowanie" na MSC Sinfonia zakończyliśmy 30.09.2013r. Opinie o rejsie piszę dopiero dzisiaj (24.10.2013r.), ponieważ "sternik" tak zasuwał, że dopiero wczoraj przestało mi się kręcić w głowie. Dla porównania dodam, że rok temu byliśmy na Costa Classica, gdzie "jazda na tylnym kole" pozostawała jedynie w sferze marzeń. Ma to oczywiście swój urok, bo na pokładzie MSC Sinfonia nie musieliśmy korzystać z płatnych drinków, ponieważ od tego kołysania cały czas człowiek czuł się jak na "lekkiej bani". Do dziś zastanawiam się jak tych dwóch Polaków (ponoć z Mam Talent) utrzymywali równowagę wyczyniając akrobatyczne cuda na deskach teatru stojąc w dwójkę na jednej ręce. Skoro jesteśmy przy przedstawieniach, jak to mówi moja siostrzenica "mucha nie siada". Ale w tym zakresie będę powściągliwy, bo pewnie będzie to czytać moja dziewczyna.
P.S. I żeby było jasne - dziewczyny, które tańczyły (ponoć skąpo ubrane) wcale mi się nie podobały ;p.
Co do kwestii imprez na statku to raczej jak w Ciechocinku (na marginesie - znam tylko z opowiadań). Seniorom sądzę powinno się podobać. Dla młodzieży dyskoteka, ale raczej tzw. "ćupanka". Nawiasem mówiąc mieliśmy kajutę bezpośrednio pod dyskotekę, ale głośna muza zbytnio nie przeszkadzała. Niestety w zakresie imprez nie ma czegoś "pośredniego" i to jest chyba największy minus całego rejsu. Jedzonko bez zarzutów (na Costa Classica podobnie). Słaba strona, że wszystko bardzo terminowe - gość niepunktualny będzie chodził trochę głodny. Ale biedak sam jest sobie winien. W tym porównaniu Costa wypada lepiej.
Trasy za bardzo nie pamiętam (nie wiadomo czemu), ale jeśli mam rekomendować to zdecydowanie Minorkę - piękna "zielona" wyspa. Jeśli ktoś ma się tam zamiar przeprowadzić zaproszeniem nie pogardzę. Z wycieczkami fakultatywnymi na Costa Classica było zdecydowanie lepiej, ale pewnie dlatego, że była też "lepsza" trasa (Morze Adriatycke - szczególnie polecam dziewicze plaże Corfu). Obsługa i standard statku bez zarzutów. Na basenie sporo wolnych leżaków. Co prawda Panie z Myszkowa zasugerowały, że temperatura we wrześniu to około 14-16 stopni, ale sądzę, że to specjalny bonus dla stałych klientów ;d. Nawet się nie gniewam, bo temperatura 30 stopni w dzień i 26 stopni w nocy bardzo mile zaskoczyła i w pełni rozwiała nasze obawy, co do faktu, czy woda w basenie będzie podgrzewana (kolega zastanawiał się całą drogę z Polski). Na tę chwilę jest 1:0 dla załogi z Myszkowa, ale przecież to nie ostatni nasz rejs. W basenie woda słona jak przesolone ziemniaki, ale "dzieciom bacy" (kto zna kawał, ten wie o co chodzi) wcale to nie przeszkadzało. Jeśli komuś podkrada się leżaki to trzeba uważać, żeby nie Włochom bo nasi sąsiedzi (Czesi lub Słowacy) mieli okazję wymienić z Włochami ich "włoskie uprzejmości). Na samej górze statku mini orlik, ale niestety Rolando miał zgrupowanie i nie było z kim pograć. Słaba strona to wykwaterowanie - kajuty trzeba opuścić około 7:00 - 7:30, a na ląd można zejść dopiero około 10:00 - 11:00. W tym czasie trzeba się włóczyć z bagażami podrócznymi. Lepiej, gdyby zakwaterowanie kolejnej tury odbywało się po prostu później. Na statku jest taki wesoły fotograf, który za każdym razem jak się przechodzi proponuje zrobienie zdjęcia. Któregoś razu zaproponowałem, że to ja zrobię mu płatną fotkę. Od tego czasu wywiesił białą flagę i mieliśmy już spokój :-)
Ogólną ocenę wystawiamy dobrą i już myślimy o kolejnym rejsie ;d.